[ Pobierz całość w formacie PDF ]

okolicy. Naturalnie nikt nie mógłby mieć do niej pretensji, gdyby uznała nasz
dom za wyjątkowo nudny, sądzę jednak, że byłoby jej tu lepiej niż w gospodzie,
zwłaszcza gdyby chciała się tam zatrudnić jako służąca.
Sir Gareth wybuchnął śmiechem.
 Na pewno byłoby jej tu lepiej, ale dla niej to nie ma znaczenia, sama
pani wie. Obawiam się, że ponoszę za to winę. Byłem dostatecznie nierozsądny,
aby uprzedzić ją, że odkryję nazwisko i miejsce pobytu jej szefa sztabu, czym
zniweczyłem wszelkie nadzieje, jakie moglibyśmy żywić co do tego, że
skłonimy ją do pozostania pod pani opieką. Naprawdę nie wiem, skąd u mnie
taki atak tępoty, ale zło już się dokonało i nie pozostaje mi nic innego, jak
odwiezć ją do domu mojej siostry. Lady Hester wstała, czyniąc dość
nieskuteczny wysiłek, by poprawić chustę. Sir Gareth wyjął jej koronkę z
palców i sam rozpostarł okrycie na ramionach, czym sprowokował ją do
żartobliwego komentarza:
 Dziękuję. Sam pan teraz widzi, jaka jestem niezręczna i jakim byłabym
ciężarem.
 Obawiam się, Hester, że pani ojciec będzie bardzo niezadowolony z
efektu naszej rozmowy. Czy mogę w jakiś sposób pani pomóc?
 Zawsze może pan powiedzieć, że to wszystko było nieporozumienie, a
pan przyjechał po szczeniaka Junony.
 Tego powiedzieć nie mogę.
 Nie szkodzi. Wprawdzie będę skompromitowana, jak sądzę, ale to nie
ma najmniejszego znaczenia. Muszę znalezć tę biedną Amandę.
 Dobrze. Jeśli dąsy jeszcze jej nie przeszły, to siedzi w najciemniejszym
kącie tarasu i planuje, jak się na mnie zemścić  odrzekł, otwierając drzwi.
Amandy na tarasie już nie było. Gdy tylko sir Gareth odszedł, pan Theale,
pozbawiony wszelkich oporów przed podsłuchiwaniem, wstał z rustykalnej
ławki pod gzymsem, gdzie wcześniej kurzył cygaretkę, i wszedł po szerokich
schodach na taras. To, co usłyszał, rozwiało jego wątpliwości.
Obecnie był pewien, że sir Gareth miał czelność przedstawić w murach
Brancaster Park swoją kochankę. Pan Theale wcześniej nie żywił dla sir Garetha
szczególnego szacunku, teraz jednak musiał przyznać, że go nie docenił  ta
zuchwałość zdecydowanie budziła respekt. Zastanawiało go, jaki to zbieg
niefortunnych okoliczności zmusił Ludlowa do zastosowania tak desperackich
środków, a jednocześnie doszedł do wniosku, że doprawdy lekkomyślnie jest
sądzić człowieka po twarzy, z jaką obnosi się po świecie. Można byłoby
przypuszczać, że Ludlow jest ostatnim człowiekiem, który pożąda stawiającej
opór kobiety, a jednak nie ulegało wątpliwości, że jest absolutnie zdecydowany
nie wypuścić tego rajskiego ptaszka z rąk. Pan Theale nawet mu współczuł, lecz
mimo to nie mógł powściągnąć chichotu. Miał wrażenie, że zyskał nad tym
biedakiem przewagę, bo jakkolwiek zirytowany mógłby być sir Gareth
kradzieżą kochanki, i tak musiał robić dobrą minę do złej gry. Do diabła,
pomyślał pan Theale, on nawet nie waży się o tym przede mną wspomnieć, a już
na pewno mnie nie wyzwie na pojedynek. Jestem przecież biednym stryjem
Hetty. Nawet jeśli jest bezczelny, to nie zdecyduje się narobić takiego
zamieszania.
Przekonany o swej bezkarności, pan Theale cisnął na ziemię niedopałek
cygaretki i ruszył w głąb tarasu.
Amanda mierzyła go z daleka taksującym wzrokiem. Mógł być otyłym
staruchem, stojącym nad grobem, ale najwyrazniej mu się spodobała i przy
odrobinie zręczności z jej strony mógł okazać się użyteczny. Uśmiechnęła się
więc do niego i nie zaprotestowała, gdy usiadł obok i ujął jej dłoń.
 Moja droga panno  rzekł dobrotliwie pan Theale  obawiam się, że
trapi cię jakiś kłopot. Ciekawe, czy mógłbym pomóc. Chciałbym, moja droga,
żebyś mi wszystko wyznała.
Amanda zaczerpnęła tchu, nie wierząc własnemu szczęściu. Pan Theale
mylnie wziął to za westchnienie i, poklepawszy ją po wierzchu dłoni, powiedział
ciepło:
 Już dobrze, dobrze. Słucham uważnie.
 Jestem sierotą  oznajmiła Amanda i dodała z nutą tragizmu:  Los
pozostawił mnie na świecie bez środków do życia.
 Moje biedne dziecko! Czy nie masz krewnych, którzy zatroszczyliby się
o ciebie?
 Niestety, nie  odrzekła Amanda posępnie.
 Chodzmy na spacer po ogrodzie  zaproponował pan Theale, bardzo
ucieszony wyznaniem młodziutkiej piękności.
ROZDZIAA SIDMY
Nie można powiedzieć, że gdy Amanda zakończyła zwierzenia, pan
Theale zrozumiał ich wszystkie zawiłości. Pewne wydarzenia, jak choćby
okoliczności, które towarzyszyły pojawieniu się w jej życiu sir Garetha,
pozostały mgliste, co jednak szczególnie panu Theale owi nie przeszkadzało.
Jedno pozostawało dla niego całkowicie jasne: sir Gareth beznadziejnie
zmarnował okazję i jest to kolejny argument przeciwko sądzeniu według
pozorów. Kto by przypuszczał, że mężczyzna wymowny, obyty, z doskonałymi
manierami, tak niezręcznie poprowadzi płochliwą klaczkę, podczas gdy każdy
oprócz wyjątkowego głupka powinien wiedzieć, że wymaga ona wyjątkowo
lekkiej ręki. Budująca historia, którą Amanda dla niego wybrała, wyszła
pierwotnie spod pióra pana Richardsona. Sir Gareth bez trudu to odkrył, o czym
nie omieszkał bardzo nieelegancko wspomnieć, ale pan Theale, którego
oczytanie nie obejmowało powieściopisarzy, cenionych przez jego rodziców, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl