[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapachem ziół leczniczych. Wycedziła słowo po słowie, akcentując każdą zgłoskę z premedytacją:
- Natychmiast mi się pozbędziesz tego koguta.
Pułkownik przewidywał, że nadejdzie taka chwila. Spodziewał się jej od owego popołudnia,
kiedy zastrzelono mu syna i kiedy postanowił, że zachowa koguta. Miał dosyć czasu do namysłu.
14
KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl
- Już nie warto - powiedział. Za trzy miesiące będą walki i wtedy będziemy mogli go
sprzedać po wyższej cenie.
- Nie chodzi o pieniądze - odparła. - Jak przyjdą chłopaki, powiesz im, żeby go sobie
zabrali, i niech robią z nim, co im się żywnie podoba.
- To przez Augustyna - użył przygotowanego zawczasu argumentu.
- Wyobraz sobie jego minę, gdyby przyszedł oznajmić nam zwycięstwo koguta.
Kobieta rzeczywiście myślała o synu.
- Te przeklęte koguty przyniosły mu zgubę - krzyczała. - Gdyby trzeciego stycznia został w
domu, nie przyszłaby na niego zła godzina. - Wskazała wychudłym palcem na drzwi i wybuchnęła:
- Jakbym go widziała, jak wychodzi z kogutem pod pachą. Przestrzegałam go, żeby nie
szukał nieszczęścia w gallerze, ale tylko błysnął zębami i powiedział: "Cicho bądz, dziś wieczorem
będziemy mogli pieniędzmi w piecu palić".
Opadła na łóżko, wyczerpana. Pułkownik przesunął ją delikatnie na poduszkę. Jego oczy
napotkały oczy kobiety, dokładnie takie same. - Postaraj się leżeć bez ruchu - powiedział, czując
świsty we własnych płucach. Kobieta zapadła w chwilowe odrętwienie. Zamknęła powieki. Gdy je
znów otworzyła, jej oddech zdawał się spokojniejszy.
- To ze względu na naszą sytuację - powiedziała. - To grzech odejmować sobie chleb od ust,
żeby karmić koguta.
Pułkownik wytarł jej czoło prześcieradłem.
- Nikt nie umiera w trzy miesiące.
- A co będziemy jedli przez ten czas? - zapytała.
- Nie wiem - odpowiedział pułkownik - ale gdybyśmy mieli umrzeć z głodu, już byśmy
dawno umarli.
Kogut stał przed swoją puszką, pełen życia. Na widok pułkownika wygłosił gardłowy,
niemal ludzki monolog i przechylił głowę do tyłu. Pułkownik uśmiechnął się do niego
porozumiewawczo.
- %7łycie jest ciężkie, towarzyszu.
Błąkał się po miasteczku pogrążonym w sjeście, nie myśląc o niczym, nie starając się nawet
przekonać samego siebie, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Chodził po zapomnianych ulicach
aż do utraty sił. Wówczas wrócił do domu. Kobieta usłyszała jego kroki i zawołała go do sypialni.
- Co?
- Możemy sprzedać zegar - odpowiedziała nie patrząc na niego.
Pułkownik sam o tym pomyślał. - Jestem pewna, że Alvaro da ci za niego od razu
czterdzieści pesów. Przypomnij sobie, że maszynę do szycia kupił bez żadnych trudności.
Miała na myśli krawca, u którego pracował Augustyn.
- Można będzie jutro z nim pomówić - zgodził się pułkownik.
- Nie ma mowy o jutrze - ucięła. - W tej chwili zaniesiesz zegar, postawisz na stole i
powiesz: "Alvaro, przyniosłem zegar, żeby go pan ode mnie kupił". Od razu zrozumie.
Pułkownik był nieszczęśliwy.
- Jakbym miał nieść święty grobowiec na plecach - protestował. - Zobaczą mnie na ulicy z
tym gratem i zaraz będzie o mnie śpiewał Rafael Escalona.
Ale żona przekonała go i tym razem. Sama zdjęła zegar ze ściany, owinęła w gazety i
wetknęła mu w ręce. - %7łebyś mi tu nie wracał bez czterdziestu pesów - zapowiedziała. Pułkownik
ruszył do zakładu krawieckiego z paczką pod pachą. Spotkał towarzyszy Augustyna siedzących w
drzwiach.
Jeden z nich ustąpił mu miejsca. Pułkownik miał zamęt w głowie. - Dziękuję - powiedział -
tylko tędy przechodziłem.
Alvaro wyszedł z pracowni. Rozwiesił zmoczoną płócienną marynarkę na drucie
przeciągniętym między belkami w korytarzu. Był to młodzieniec o twardych, kanciastych rysach i
błędnym spojrzeniu. Również i on poprosił pułkownika, żeby usiadł. Pułkownik nabrał otuchy.
15
KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
zapachem ziół leczniczych. Wycedziła słowo po słowie, akcentując każdą zgłoskę z premedytacją:
- Natychmiast mi się pozbędziesz tego koguta.
Pułkownik przewidywał, że nadejdzie taka chwila. Spodziewał się jej od owego popołudnia,
kiedy zastrzelono mu syna i kiedy postanowił, że zachowa koguta. Miał dosyć czasu do namysłu.
14
KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl
- Już nie warto - powiedział. Za trzy miesiące będą walki i wtedy będziemy mogli go
sprzedać po wyższej cenie.
- Nie chodzi o pieniądze - odparła. - Jak przyjdą chłopaki, powiesz im, żeby go sobie
zabrali, i niech robią z nim, co im się żywnie podoba.
- To przez Augustyna - użył przygotowanego zawczasu argumentu.
- Wyobraz sobie jego minę, gdyby przyszedł oznajmić nam zwycięstwo koguta.
Kobieta rzeczywiście myślała o synu.
- Te przeklęte koguty przyniosły mu zgubę - krzyczała. - Gdyby trzeciego stycznia został w
domu, nie przyszłaby na niego zła godzina. - Wskazała wychudłym palcem na drzwi i wybuchnęła:
- Jakbym go widziała, jak wychodzi z kogutem pod pachą. Przestrzegałam go, żeby nie
szukał nieszczęścia w gallerze, ale tylko błysnął zębami i powiedział: "Cicho bądz, dziś wieczorem
będziemy mogli pieniędzmi w piecu palić".
Opadła na łóżko, wyczerpana. Pułkownik przesunął ją delikatnie na poduszkę. Jego oczy
napotkały oczy kobiety, dokładnie takie same. - Postaraj się leżeć bez ruchu - powiedział, czując
świsty we własnych płucach. Kobieta zapadła w chwilowe odrętwienie. Zamknęła powieki. Gdy je
znów otworzyła, jej oddech zdawał się spokojniejszy.
- To ze względu na naszą sytuację - powiedziała. - To grzech odejmować sobie chleb od ust,
żeby karmić koguta.
Pułkownik wytarł jej czoło prześcieradłem.
- Nikt nie umiera w trzy miesiące.
- A co będziemy jedli przez ten czas? - zapytała.
- Nie wiem - odpowiedział pułkownik - ale gdybyśmy mieli umrzeć z głodu, już byśmy
dawno umarli.
Kogut stał przed swoją puszką, pełen życia. Na widok pułkownika wygłosił gardłowy,
niemal ludzki monolog i przechylił głowę do tyłu. Pułkownik uśmiechnął się do niego
porozumiewawczo.
- %7łycie jest ciężkie, towarzyszu.
Błąkał się po miasteczku pogrążonym w sjeście, nie myśląc o niczym, nie starając się nawet
przekonać samego siebie, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Chodził po zapomnianych ulicach
aż do utraty sił. Wówczas wrócił do domu. Kobieta usłyszała jego kroki i zawołała go do sypialni.
- Co?
- Możemy sprzedać zegar - odpowiedziała nie patrząc na niego.
Pułkownik sam o tym pomyślał. - Jestem pewna, że Alvaro da ci za niego od razu
czterdzieści pesów. Przypomnij sobie, że maszynę do szycia kupił bez żadnych trudności.
Miała na myśli krawca, u którego pracował Augustyn.
- Można będzie jutro z nim pomówić - zgodził się pułkownik.
- Nie ma mowy o jutrze - ucięła. - W tej chwili zaniesiesz zegar, postawisz na stole i
powiesz: "Alvaro, przyniosłem zegar, żeby go pan ode mnie kupił". Od razu zrozumie.
Pułkownik był nieszczęśliwy.
- Jakbym miał nieść święty grobowiec na plecach - protestował. - Zobaczą mnie na ulicy z
tym gratem i zaraz będzie o mnie śpiewał Rafael Escalona.
Ale żona przekonała go i tym razem. Sama zdjęła zegar ze ściany, owinęła w gazety i
wetknęła mu w ręce. - %7łebyś mi tu nie wracał bez czterdziestu pesów - zapowiedziała. Pułkownik
ruszył do zakładu krawieckiego z paczką pod pachą. Spotkał towarzyszy Augustyna siedzących w
drzwiach.
Jeden z nich ustąpił mu miejsca. Pułkownik miał zamęt w głowie. - Dziękuję - powiedział -
tylko tędy przechodziłem.
Alvaro wyszedł z pracowni. Rozwiesił zmoczoną płócienną marynarkę na drucie
przeciągniętym między belkami w korytarzu. Był to młodzieniec o twardych, kanciastych rysach i
błędnym spojrzeniu. Również i on poprosił pułkownika, żeby usiadł. Pułkownik nabrał otuchy.
15
KRAINA LOGOS www.logos.astral-life.pl [ Pobierz całość w formacie PDF ]