[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W Justynie silnie coś drgnęło i poczuła się zmuszona wniknąć w sprawy ro-
dziny. Znów lęgły się komplikacje nie do ominięcia. Nie pozwolą jej spokojnie
prababci do końca odpracować!
Zaczęła od córki, którą miała pod ręką.
 Ależ mamo, to przecież właśnie na okres wakacyjny  powiedziała spo-
kojnie Idalka, zdziwiona zamieszaniem.
 Trzy miesiące na próbę. Jak nie dam rady, zrezygnuję, a tak przynajmniej
pensję dostanę. I w gonitwie pojadę, już mi obiecali. Na dziadka nie trzeba zwra-
cać uwagi, oni tam czasem muszą trochę oszukać. . .
 I chcesz brać udział w oszukiwaniu?!
 Może nie na mnie padnie. I przecież na faworyta mnie nie posadzą. Ja sobie
tylko spróbuję, co mamie szkodzi?
134
 Mnie właściwie nic  przyznała Justyna po krótkim namyśle.  A dziad-
kowi co?
 Dziadek w ogóle protestuje. Dziadek uważa, że wyścigi muszą być idealnie
uczciwe, jak w dawnych czasach, i nie wiem gdzie, a u nas się zdarzają różne
rzeczy. . . No, dziadek jest niedzisiejszy. . . Babcia Barbara to rozumie, własne
wnioski sobie wyciąga. Ale ja przecież nie oszukuję i na oszustwo nie pójdę,
więc chyba można mieć do mnie trochę zaufania. . . ? A kto wie, może mi się uda
i zostanę dżokejem?
 I chciałabyś?
 Dlaczego nie?
Justyna przyjrzała się córce krytycznie.
 Ekspertem nie jestem  oznajmiła sucho.  Ale widzę jedną przeszkodę.
O ile wiem, dżokej musi być mały i lekki, a ty, niestety, pochodzisz z rodziny ko-
biet dorodnych. I za jakieś dwa-trzy lata albo umrzesz z głodu, albo przekroczysz
wagę. Więc się zastanów. . .
 No to tyle mojego, co teraz  powiedziała rozsądnie Idalka.  Pojeżdżę
sobie i przestanę, a na starość będę mile wspominać. Niech mi mama nie żałuje.
Następną rozmowę Justyna musiała odbyć ze zdenerwowanym Ludwikiem,
który ogólnie gromy ciskał na demoralizację i głupotę. Ukrywanie zalet i możli-
wości dobrego konia, jego zdaniem, wołało o pomstę do nieba, a finansowe po-
trzeby tajemniczych instytucji nie obchodziły go w najmniejszym stopniu. Nie
życzył sobie mieszania w bagno moralne ciotecznej wnuczki, pra-prawnuczki je-
go dziadka, który konie cenił wyżej niż życie. Przekonanie go, żeby jednak nie
wyklął Idalki, kosztowało mnóstwo czasu i wysiłku.
W ostatniej kolejności Justyna udała się do Barbary.
 Przecież ci mówiłam, że tak będzie i kazałam ostrzec Ludwika  powie-
działa Barbara spokojnie.  Chodzę na te wyścigi z ciekawości, bo chciałam to
zobaczyć na własne oczy. Nie jest najgorzej, ze dwa razy do roku każą robić go-
nitwę dla siebie, a reszta to już zwyczajne kanty. Nic takiego. Owszem, Ludwika
może apopleksja trafić, ale tylko od czasu do czasu. A w ogóle on ma niskie ciśnie-
nie, więc może przetrzyma. A przede mną właśnie ukrywają, że mam przerzuty,
i dziwią się trochę, że żyję, ale nie zawracaj sobie tym głowy. Nic nie poradzisz.
Sama z siebie będę żyła aż do śmierci.
Wychudzona już była bardzo i zaczynała tracić siły, ale trzymała się siłą upo-
ru. Zanim umarła, Idalka zdążyła zrezygnować z dżokejskiej kariery, a Justyna
odpracować wielki kawał tekstów prababci.
. . . szemranie służby słyszę doskonałe, alem sobie postanowiła do dawnych
zapasów wrócić i nawet Dominikę do tego przyłączę. Może im premię obiecam,
bo lada chwila potrzebne się to wszystko okaże. Zosieńka od pierwszej chwili ma
135
powodzenie nadspodziewane, zaślepiona nie jestem i widzę, że najmłodsza moja
córka, chociaż ładna bardzo, nadto chuda jest, choć nie drobna, a pulchniejsze
w modzie. Rączki smukłe, o dołeczkach na łokciach nie ma co i marzyć, w kłębie
więcej na chłopca patrzy niż na pannę i biuścik niewielki. A skaczą koło niej. Może
znów to samo, powszechnie wiadomo, że majętność trzymamy, rośnie nawet, Zosia
ma posag niewątpliwy, jak rzadko która panna, a nadal bym nie chciała, by mi
córkę dla pieniędzy wzięto. Z Hanią dobrze, mąż ją kocha, spojrzawszy widać, jak
kwitnie, o Zosię teraz się boję. . .
. . . ależ chodzą wokół młodego Porajskiego! Ledwo się pokazał z wojaży wró-
ciwszy, wszystkie panny pod bronią. Najlepsza partia w okolicy, majątki wielkie
pod Lublinem, nie dość na tym, firma jakaś ogromna przemysłowa i speranda po
stryju bezdzietnym. Milionowa fortuna. Dla Zosi wcale go nie chcę, zmanierowa-
ny taki, że szczęścia by przy nim nie zaznała, za to Klaryssa dla swoich córek
aż płonie. Wojniczowie wręcz do kompromitacji dopuścili, Emilkę z nim razem
na całodzienny rzekomy spacer wysyłając, i też nic im z tego nie przyszło, bo
pan Porajski nie w ciemię bity, chłopskie chaty odwiedzał i ni przez jedną chwilę
z ludzkich oczu nie zszedł. Paulinkę Wiśnicką aż spod Garwolina przywiezli, tu się
z nim zamknąć dała w oranżerii i też na nic, pan Porajski szybę wybił i w przytom-
ności ogrodników damę z zamknięcia uwolnił z szacunkiem wielkim. Zmiech mnie
ogarnia na te zabiegi. Chwili spokoju mu nie dadzą, a w Warszawie na dodatek
bankierówny i kupcówny w procesji idą. Przebierać może jak w ulęgałkach. . .
. . . Aukaszek na swoim postawił z ową botaniką, a, co tam, niech ma. Gorsza
rzecz, że te pół włóki na same rośliny, dziwaczne jakieś, jakby chwasty hodował,
między naszymi stawami a Zagroblem leżą, a tam panna Flora Grobelska już ze
świata zjechała. Wojażowali Grobelscy, aż całą majętność stracili, aż pan Grobel-
ski gdzieś pod Wiedniem umarł i podobno w sposób nieprzyzwoity. Takem słysza-
ła, że do domu go wiozły obie, żona i córka, już ciężko chorego, bo się przy tym
upierał, i na jakowejś stacji doktorów wołali, ale za pózno, na rękach im ducha
wyzionął, na peronie kolei, jak nędzarz jakiś, Bagaże im odjechały, a ze służby
ledwo jedna pokojówka została i działy się tam straszne rzeczy. W trumnie go na-
reszcie do Zagrobla dowiozły. Na resztkach siedzą, do oszczędności pozór mają,
bo żałoba, ale powszechnie wiadomo, że im nic prawie nie zostało. A tu od służby
mnie dobiega, że Aukaszek samo imię panny Flory za omen sobie poczytuje, bo
tu Flora i tam flora, i tylko do niej od swoich badań się odrywa. A panna Flora
straszną miłość do zielska przejawia. . .
. . . no i masz, teraz się dopiero dowiaduję, że do stawu wpadła, Aukaszek ją
ratował i tak znajomość została zawarta, coś okropnego. Zgorszenie publiczne, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl