[ Pobierz całość w formacie PDF ]

społeczność od zawsze. Tu się urodziła, tu się wychowała i stąd chciała
wyjechać. Udało się. Los jednak sprawił, że wróciła, by zaopiekować się
dzieckiem siostry, zastąpić mu matkę.
Uprzedzenia mieszkańców Benton nieraz doprowadzały ją do pasji.
Wystarczyło, że ktoś był Indianinem, a nawet tylko mieszańcem, by
przypisywać mu najgorsze cechy i skłonności. Nic dziwnego, że woleli
uwierzyć Caldwellowi. Ethan ośmielił się mieć romans z białą
dziewczyną, i to ze znanej rodziny. Już to samo zasługiwało na potępienie,
a do tego doszła strzelanina i oświadczenie szeryfa.
Kate zatrzymała się przed biurem szeryfa, mieszczą-cym się w tym
samym budynku co więzienie. W środku zastała jedynie zastępcę szeryfa
oraz młodą kobietę w sekretariacie.
- Przyjechałam wpłacić kaucję za Ethana Millsa - oznajmiła bez
wstępów.
- Musi pani przyjść jutro rano - odparł zastępca. - Nie ma nikogo, kto
mógłby to załatwić.
- Musi pan kogoś znalezć, ponieważ zamierzam zabrać go stąd
dzisiaj.
Dziewczyna i strażnik wymienili spojrzenia.
- Przykro mi, doktor Rawley, ale nic nie mogę dla pani zrobić..
- Chwileczkę, czy jest Mike? - zniecierpliwiła się Kate.
- Tak, proszę pani, szeryf jest w swoim gabinecie.
- Proszę mu powiedzieć, że chcę się z nim widzieć. Po chwili
zastępca wrócił.
- Może pani wejść - powiedział. - Ostatnie drzwi z holu na lewo.
133
RS
Na twarzy Mike'a nie było miłego uśmiechu, z jakim powitałby ją
jeszcze parę dni wcześniej.
- O co chodzi, Kate? - spytał niezbyt uprzejmie.
- Jestem z powodu Ethana. Nie zamierzam przychodzić tutaj w
nieskończoność. Wyciągnij dokumenty i powiedz, ile mam zapłacić.
- Jak na damę w trudnej sytuacji niezle sobie poczynasz.
- Moja sytuacja jest niczym w porównaniu z twoją, jeśli się mnie
pozbędziesz. Idz po Ethana i módl się, żeby był w dobrej formie.
- Zanim zaczniesz mi grozić, Kate, lepiej usiądz i posłuchaj, co ci
mam do powiedzenia.
- Dobrze: - Kate opadła na krzesło obok drzwi. -A więc mów.
- Wkroczenie na teren prywatny nie jest poważnym wykroczeniem -
zaczął- Mills jednak nie jest zwyczajnym włóczęgą. Jest przestępcą. Może
ja nie będę w stanie go tu zatrzymać, ale sąd jest władny cofnąć
zwolnienie i Mills wyląduje za kratkami na całe lata.
- Ojciec już mnie tym straszył. Ta cała sprawa jest po prosta
żenująca, i ty to wiesz. Ethan nie może być oskarżony o naruszenie czyjejś
własności, jeśli został zaproszony na ranczo. A zapewniam cię, że został
zaproszony. Więc idz i wypuść go.
- Chwileczkę musisz wiedzieć, że biorąc Millsa pod swoje skrzydła,
wcale nie oddajesz mu przysługi.
- Nie rozumiem.
- Jake dzwonił i powiadomił mnie, że jego wnuk został bezprawnie
zabrany z jego domu. Poprosił mnie o pomoc.
- Co ty wygadujesz?! - Kate zmartwiała. - Ojciec miałby oskarżyć
mnie o porwanie Danny'ego?
134
RS
- Jake jest oficjalnym, ustanowionym przez prawo opiekunem
chłopca i nie pozwolił ci zabrać go z domu. A więc, Kate, praktycznie
rzecz biorąc, mógłbym cię aresztować, a chłopca odstawić do dziadka.
Może do tego dojść, ale poradziłem Jake'owi, żeby jeszcze zaczekał.
Widzisz, jeśli Mills wyjdzie i dołączy do ciebie i chłopca, może być
oskarżony o współudział. A to coś znacznie poważniejszego niż
wtargnięcie na cudzy teren. Zapewniam cię, że sąd nie byłby
wyrozumiały.
- Wreszcie cię przejrzałam, Chcesz, żebym truciznę uznała za nektar.
- Kate, mógłbym cię natychmiast aresztować i odwiezć chłopca na
ranczo, ale przekonałem Jake'a, żeby dał ci szansę.
- Przestań. Chcesz mnie zastraszyć, a to nic nie da. Jeśli nie masz
więcej idiotycznych wymówek, to załatw wreszcie to zwolnienie.
- Jesteś nie tylko niemądra, ale i uparta, Kate. - Caldwell potrząsnął
głową. - A to zabójcze połączenie.
- Nie twoja sprawa.
- Rujnujesz sobie życie. - Caldwell wstał zza biurka. - Mam nadzieję,
że zdajesz sobie z tego sprawę. Mills na to nie zasługuje. Wykorzystuje
cię. Co będzie, kiedy dostanie to, czego chce? Zastanawiałaś się nad tym?
- Ile wynosi kaucja? - zniecierpliwiła się Kate. - Chcę wreszcie
wydostać stąd Ethana.
- Formalności możesz załatwić z moim zastępcą. -Mike wstał zza
biurka i wyszedł z gabinetu.
Kate wróciła do sekretariatu. Zastępca szeryfa podał jej formularze.
Wypełniła je i wręczyła mu czek. Za chwilę pojawił się Ethan,
135
RS
- Kate, nie powinnaś tu przychodzić - powiedział z zasępioną twarzą.
- Nie zaczynaj wojny, nie wiadomo, jak mogłaby się skończyć.
- Za pózno. Już zaczęłam.
Objęła go, nie zważając na obecność zastępcy szeryfa. Ethan
pogładził ją po głowie. Widziała, że mimo wszystko jest szczęśliwy.
- Danny jest u Allison. Spakowałam rzeczy i wyjechaliśmy, gdy
tylko się zorientowałam, że to mój ojciec wezwał Mike'a. Zranili cię? -
spytała po chwili, widząc, że lekko utyka.
- Wypróbowali na mnie pałkę. Bywało gorzej.
- Dranie.
Wsiedli do samochodu.
- Och, Ethana westchnęła. - Co teraz zrobimy?
- Przez ostatnie parę godzin o niczym innym nie myślałem. Mój cel
jest jasny. A jeśli wiesz, dokąd zmierzasz, droga zawsze się znajdzie, jak
mawiał mój ojciec.
- A więc dokąd zmierzasz? Kate popatrzyła mu prosto w oczy.
- Znasz moje uczucia dla Danny'ego. Skinęła głową.
- Ale jesteśmy jeszcze my. Ty i ja, Kate.
- Chcę, żebyś wiedział, że niczego nie oczekuję powiedziała
spokojnie. - Wydostałam cię, ponieważ nie mogę siedzieć z założonymi
rękami, gdy dzieje się jawna niesprawiedliwość.
- Ale z mojego powodu skłóciłaś się z ojcem - zauważył.
- Może zdołamy jeszcze jakoś to naprawić. Wiele jest różnic między
ojcem a mną. Nie tylko ty nas dzielisz.
- Jakie masz plany na dzisiaj?
136
RS
- Sama nie wiem. Na razie myślałam tylko o tym, żeby cię wydostać.
Musimy znalezć jakieś lokum. U Allison nie ma dość miejsca dla nas
wszystkich, chyba więc pojedziemy do motelu.
Kate nie chciała się zatrzymywać w mieście. Wybrała mały motel na
krańcach Benton. Wypełniła formularz i podała kartę kredytową. Nagle
przypomniały jej się słowa ojca. Co będzie, kiedy to się skończy? Nie
wiedziała, ale wierzyła, że wszystko ułoży się pomyślnie. Ethan był taki
czuły, subtelny, oddany, tak bardzo kochał Daniela. To niemożliwe, żeby
udawał.
- Poleciłam Celii zapakować parę starych koszul taty i parę rzeczy,
których nigdy nie miał na sobie - powiedziała. - Pomyślałam, że zechcesz
się przebrać.
- To bardzo rozsądne, Kate, ale teraz znacznie bardziej interesujesz
mnie ty. Wyglądasz na przygnębioną.
- Miałam ciężki dzień.
- I to wszystko?
- Pomyśl tylko. Spakowałam rzeczy dziecka i swoje i opuściłam nasz
dom. O mało nie skoczyliśmy sobie z ojcem do gardła. Mike Caldwell
nęka nas oboje, a teraz jestem w pokoju motelowym z mężczyzną, którego
znam zaledwie trzy dni. Czy to mało?
- Nie, Kate, tego nie powiedziałem. Niepokoją mnie twoje ostatnie
słowa: że jesteś w motelu z mężczyzną, którego prawie nie znasz. Mnie się
zdaje, że znamy się całkiem niezle.
- Jeśli to ma być aluzja, to wiedz, że zazwyczaj trzymam mężczyzn [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl