[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I nic się nie stanie! oznajmiła ponurym głosem panna Trewint.
Zacznij się już pakować. Od początku wiedziałam, że nic dobrego z ciebie nie
wyrośnie. Dzisiaj dosłownie rzucałaś się na każdego mężczyznę, który na
ciebie spojrzał. Prychnęła z odrazą. Powinnam była cię wygonić już dwa
lata temu, kiedy skończyłaś szesnaście lat, ale dyrektorka szkoły nalegała,
żebym pozwoliła ci przynajmniej zdobyć wykształcenie. Potrząsnęła głową.
Posłuchałam jej, ale już dość. Jutro wyniesiesz się stąd na zawsze.
A dokąd pójdę, chciała zapytać Rhianna. Nie miała żadnych
oszczędności, bo w kawiarni płacili jej nędzne grosze. Za co będzie żyła,
zanim znajdzie sobie jakąś pracę? Ale nie odezwała się. Nie chciała kłócić się z
ciotką. Ani błagać.
Potrafię zadbać o siebie, przypomniała sobie własne słowa. Przed chwilą
był to jedynie pusty frazes, teraz będzie musiał nabrać treści.
Następnego ranka, kiedy Rhianna wpychała już ostatnie rzeczy do swej
jedynej walizki, Carrie ostrożnie zajrzała przez uchylone drzwi do jej pokoju.
Spostrzegła walizkę i oczy jej się rozszerzyły.
O, Boże, więc to prawda! Rzeczywiście wyjeżdżasz! Kiedy schodziłam
dzisiaj na dół, słyszałam, jak rodzice kłócili się w gabinecie. Wcześniej
musiało dojść do awantury między mamą a Diazem, bo wypadł z domu,
trzaskając drzwiami, i natychmiast odjechał z piskiem opon. Milczała przez
chwilę. Mama powtarzała w kółko, że musisz wyjechać, a tata próbował
przemówić jej do rozumu. Co się stało?
Rhianna przygryzła wargę.
65
R
L
T
Twój kuzyn Diaz pocałował mnie na dobranoc starała się, żeby
zabrzmiało to nonszalancko. Twoja mama i moja ciotka to zobaczyły i
rozpętało się piekło.
Carrie wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
Pewnie próbował tylko być miły, bo spostrzegł, że czułaś się urażona
tym całym kelnerowaniem. Zresztą całkiem słusznie! Carrie przysiadła na
brzegu łóżka. Przecież, powiedzmy sobie szczerze, dla niego jesteś
zdecydowanie za młoda. On spotyka się z wyrafinowanymi kobietami, które
bywają na premierach oper i na wyścigach w Ascot. Mama doskonale o tym
wie. A skoro już o mamie mowa... Na jej twarzy pojawił się wyraz uporu,
jaki Rhianna widziała w pierwszym dniu ich przyjazni. Nie mogą cię
wyrzucić tak po prostu na ulicę. Przecież nie masz dokąd pójść.
Wracam do Londynu. Rhianna uśmiechnęła się z wysiłkiem.
Pamiętasz Jessopów, którzy zaopiekowali się mną po śmierci mamy? Przez
cały czas utrzymywali ze mną kontakt i wielokrotnie zapraszali mnie do siebie.
Nigdy nie pojechałam, bo ciotka Kezia żałowała pieniędzy na bilet.
Zadzwoniłam do nich dziś rano i powiedziałam, którym pociągiem przyjadę.
Obiecali wyjść po mnie na dworzec Paddington. Mogę zatrzymać się u nich do
czasu znalezienia pracy i mieszkania.
Dzięki Bogu! zawołała Carrie. Masz numer mojej komórki,
prawda? Daj mi znać, jak dojedziesz na miejsce, i informuj mnie na bieżąco o
wszystkim. Oxford jest blisko, więc liczę, że będziemy się często spotykać.
Rhianna wzięła głęboki oddech.
Myślę, że będziesz się spotykała nie tylko ze mną.
Nie tylko. Na ustach Carrie pojawił się lekki, czuły uśmiech. Simon
przyjechał dziś rano, żeby przeprosić za Jimmy'ego, a przy okazji powiedział,
że chce się znowu ze mną spotykać, tym razem na poważnie.
66
R
L
T
W takim razie ostatni wieczór nie był taki całkiem zły. Rhianna
zdołała zmusić się do uśmiechu.
Rhianna stwierdziła, że jej twarz była znowu mokra od łez.
To stres, powiedziała sobie. Naturalna reakcja na wyjątkowo nienaturalną
sytuację. Ale nie czas teraz rozpamiętywać nieszczęścia sprzed lat. Zresztą
ostatnie pięć lat wcale nie było takie złe. Wręcz przeciwnie. Przeżyła sporo
pięknych chwil, miała do czego wracać pamięcią. Spotkała się z autentyczną
dobrocią Jessopów, który odnosili się do niej tak, jakby nigdy nie wyjeżdżała.
Przyjazń z Carrie, która bez trudu dostała się na studia w Oxfordzie, pozostała
niezachwiana. No i poznała cudowną Marikę Fenton, emerytowaną aktorkę,
prowadzącą wieczorowe kursy teatralne, która dzięki dawnym, zazdrośnie
strzeżonym kontaktom załatwiała swym najlepszym uczniom stypendia,
umożliwiające im studia w szkołach teatralnych.
Rhianna regularnie pisywała do ciotki Kezii, choć nigdy nie otrzymywała
odpowiedzi. Ciotka zmarła nagle na atak serca. Rhianna dowiedziała się o tym
od Francisa Seymoura, który poinformował ją również z wyraznym
zakłopotaniem o zostawionych przez pannę Trewint instrukcjach w kwestii
pogrzebu. Wyraznie oświadczyła, że nie życzy sobie obecności siostrzenicy
przy kremacji, wszelka jej własność ma zostać sprzedana, a uzyskane w ten
sposób środki wpłacone wraz z jej skromnymi oszczędnościami na konto
Królewskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Rhianna wstała i przeciągnęła się. Powinna skoncentrować się na dniu
dzisiejszym, zamiast bez końca rozgrzebywać przeszłość. Na początek, zamiast
spędzać noc na kanapie, należało skorzystać ze wspaniałego łoża. Wygodny
materac i miękka poduszka zrobiły swoje i kiedy Rhianna wreszcie otworzyła
oczy, był już jasny dzień.
67
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl fopke.keep.pl
I nic się nie stanie! oznajmiła ponurym głosem panna Trewint.
Zacznij się już pakować. Od początku wiedziałam, że nic dobrego z ciebie nie
wyrośnie. Dzisiaj dosłownie rzucałaś się na każdego mężczyznę, który na
ciebie spojrzał. Prychnęła z odrazą. Powinnam była cię wygonić już dwa
lata temu, kiedy skończyłaś szesnaście lat, ale dyrektorka szkoły nalegała,
żebym pozwoliła ci przynajmniej zdobyć wykształcenie. Potrząsnęła głową.
Posłuchałam jej, ale już dość. Jutro wyniesiesz się stąd na zawsze.
A dokąd pójdę, chciała zapytać Rhianna. Nie miała żadnych
oszczędności, bo w kawiarni płacili jej nędzne grosze. Za co będzie żyła,
zanim znajdzie sobie jakąś pracę? Ale nie odezwała się. Nie chciała kłócić się z
ciotką. Ani błagać.
Potrafię zadbać o siebie, przypomniała sobie własne słowa. Przed chwilą
był to jedynie pusty frazes, teraz będzie musiał nabrać treści.
Następnego ranka, kiedy Rhianna wpychała już ostatnie rzeczy do swej
jedynej walizki, Carrie ostrożnie zajrzała przez uchylone drzwi do jej pokoju.
Spostrzegła walizkę i oczy jej się rozszerzyły.
O, Boże, więc to prawda! Rzeczywiście wyjeżdżasz! Kiedy schodziłam
dzisiaj na dół, słyszałam, jak rodzice kłócili się w gabinecie. Wcześniej
musiało dojść do awantury między mamą a Diazem, bo wypadł z domu,
trzaskając drzwiami, i natychmiast odjechał z piskiem opon. Milczała przez
chwilę. Mama powtarzała w kółko, że musisz wyjechać, a tata próbował
przemówić jej do rozumu. Co się stało?
Rhianna przygryzła wargę.
65
R
L
T
Twój kuzyn Diaz pocałował mnie na dobranoc starała się, żeby
zabrzmiało to nonszalancko. Twoja mama i moja ciotka to zobaczyły i
rozpętało się piekło.
Carrie wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
Pewnie próbował tylko być miły, bo spostrzegł, że czułaś się urażona
tym całym kelnerowaniem. Zresztą całkiem słusznie! Carrie przysiadła na
brzegu łóżka. Przecież, powiedzmy sobie szczerze, dla niego jesteś
zdecydowanie za młoda. On spotyka się z wyrafinowanymi kobietami, które
bywają na premierach oper i na wyścigach w Ascot. Mama doskonale o tym
wie. A skoro już o mamie mowa... Na jej twarzy pojawił się wyraz uporu,
jaki Rhianna widziała w pierwszym dniu ich przyjazni. Nie mogą cię
wyrzucić tak po prostu na ulicę. Przecież nie masz dokąd pójść.
Wracam do Londynu. Rhianna uśmiechnęła się z wysiłkiem.
Pamiętasz Jessopów, którzy zaopiekowali się mną po śmierci mamy? Przez
cały czas utrzymywali ze mną kontakt i wielokrotnie zapraszali mnie do siebie.
Nigdy nie pojechałam, bo ciotka Kezia żałowała pieniędzy na bilet.
Zadzwoniłam do nich dziś rano i powiedziałam, którym pociągiem przyjadę.
Obiecali wyjść po mnie na dworzec Paddington. Mogę zatrzymać się u nich do
czasu znalezienia pracy i mieszkania.
Dzięki Bogu! zawołała Carrie. Masz numer mojej komórki,
prawda? Daj mi znać, jak dojedziesz na miejsce, i informuj mnie na bieżąco o
wszystkim. Oxford jest blisko, więc liczę, że będziemy się często spotykać.
Rhianna wzięła głęboki oddech.
Myślę, że będziesz się spotykała nie tylko ze mną.
Nie tylko. Na ustach Carrie pojawił się lekki, czuły uśmiech. Simon
przyjechał dziś rano, żeby przeprosić za Jimmy'ego, a przy okazji powiedział,
że chce się znowu ze mną spotykać, tym razem na poważnie.
66
R
L
T
W takim razie ostatni wieczór nie był taki całkiem zły. Rhianna
zdołała zmusić się do uśmiechu.
Rhianna stwierdziła, że jej twarz była znowu mokra od łez.
To stres, powiedziała sobie. Naturalna reakcja na wyjątkowo nienaturalną
sytuację. Ale nie czas teraz rozpamiętywać nieszczęścia sprzed lat. Zresztą
ostatnie pięć lat wcale nie było takie złe. Wręcz przeciwnie. Przeżyła sporo
pięknych chwil, miała do czego wracać pamięcią. Spotkała się z autentyczną
dobrocią Jessopów, który odnosili się do niej tak, jakby nigdy nie wyjeżdżała.
Przyjazń z Carrie, która bez trudu dostała się na studia w Oxfordzie, pozostała
niezachwiana. No i poznała cudowną Marikę Fenton, emerytowaną aktorkę,
prowadzącą wieczorowe kursy teatralne, która dzięki dawnym, zazdrośnie
strzeżonym kontaktom załatwiała swym najlepszym uczniom stypendia,
umożliwiające im studia w szkołach teatralnych.
Rhianna regularnie pisywała do ciotki Kezii, choć nigdy nie otrzymywała
odpowiedzi. Ciotka zmarła nagle na atak serca. Rhianna dowiedziała się o tym
od Francisa Seymoura, który poinformował ją również z wyraznym
zakłopotaniem o zostawionych przez pannę Trewint instrukcjach w kwestii
pogrzebu. Wyraznie oświadczyła, że nie życzy sobie obecności siostrzenicy
przy kremacji, wszelka jej własność ma zostać sprzedana, a uzyskane w ten
sposób środki wpłacone wraz z jej skromnymi oszczędnościami na konto
Królewskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Rhianna wstała i przeciągnęła się. Powinna skoncentrować się na dniu
dzisiejszym, zamiast bez końca rozgrzebywać przeszłość. Na początek, zamiast
spędzać noc na kanapie, należało skorzystać ze wspaniałego łoża. Wygodny
materac i miękka poduszka zrobiły swoje i kiedy Rhianna wreszcie otworzyła
oczy, był już jasny dzień.
67
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]