[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poza tym dużo się uczyłam.  Zarumieniła się niespodziewanie.  Chciałam dostad dyplom
summa cum laude.
 I dostałaś?
Jej rumieniec pogłębił się.
 Tak.
 Coś takiego!  Steele był kompletnie zaskoczony.  Ja traktowałem lata studenckie zupełnie
niepoważnie. Nie miałem większych ambicji. Chciałem skooczyd studia jak najszybciej, ucząc się
przy tym jak najmniej i jak najwięcej się w tym czasie bawiąc. Summa cum laude! Z wyróżnieniem,
tak ? Kerry O`Kaye, zrobiłaś na mnie wrażenie.
Kerry marzyła, aby przestał już o tym mówid. Miała nadzieję, że nie uzna jej za chwalipiętę; bardzo
rzadko mówiła o swoim dyplomie summa cum laude. Skarciła się w myślach za to, że chciała go
czymś zaskoczyd.
 A jak ty zacząłeś pisad, Steele?  zapytała szybko i od razu skrzywiła się na swoją banalnośd. Na
pewno już go o to miliony razy pytano! Ale Steele nie miał chyba nic przeciwko temu.
 Zawsze lubiłem czytad książki przygodowo -szpiegowskie  zaczął z uśmiechem.  Po studiach,
które skooczyłem, przyznaję, bez wyróżnienia, pojechałem do Europy i pracowałem w różnych
miejscach. Dużo wtedy zwiedziłem; o tym ci już opowiadałem.
Kerry skinęła głową.
 Mów dalej  zachęcała go cała zamieniona w słuch.
 Wróciłem do Stanów w wieku dwudziestu pięciu lat i pomyślałem sobie, że to najwyższy czas
poszukad stałej pracy. Siedzenie w biurze przez resztę życia nie było moim ideałem, więc napisałem
książkę pod tytułem  Zmiertelny cieo". Znalazła się na liście bestsellerów. Przez te wszystkie lata
napisałem w sumie dwanaście powieści.
 Same bestsellery, jak przypuszczam. Zrobiłeś karierę.  Kerry przypomniały się peany Niny na
cześd Steele'a.
 Tak  potwierdził Steele.  Ale ostatnio...  Przerwał nagle.  Nie chcę cię zanudzad. Dalsze
informacje znajdziesz w magazynie People.
Przyglądała mu się uważnie.
 Ostatnio jesteś niezadowolony  dokooczyła współczująco.
 To głupie, prawda?  żachnął się.  Dopiero niedawno się do tego przed samym sobą
przyznałem. Nudzę się. Książki właściwie piszą się same. Nie są już dla mnie wyzwaniem.  Pochylił
się do przodu, jego oczy spoważniały.  Za długo wszystko zbyt łatwo mi przychodziło. Każda
następna książka sprzedaje się lepiej od poprzedniej. Każda powieśd w serii  Zmiertelnych"
oznaczała dla moich wydawców pewny sukces, ceny za prawa autorskie biją wszelkie rekordy.
Podpisałem nawet umowę z telewizją na kilka filmów i sam napisałem scenariusze.  Wzruszył
ramionami.
Kerry nadal uważnie go obserwowała.
 Ale ostatnio nie daje ci to satysfakcji?  spytała, dziwiąc się, skąd to wie.  Myślałeś może o
innym gatunku literackim?
 Chciałbym napisad poważną powieśd, zupełnie spoza kręgu przygodowo-szpiegowskiego 
wyrzucił z siebie.  Ale widzę już moich wydawców, gdyby się o tym dowiedzieli. Dostaliby
apopleksji. Mój agent oskarżyłby mnie o umyślne rozjątrzanie jego wrzodów.
 Jakie to ma znaczenie? Powinieneś to mimo wszystko zrobid, Steele. Przecież nie chodzi ci o
pieniądze.
 Nie, moje inwestycje finansowe zapewnią mi dostatnie życie, nawet gdybym już nigdy nie
napisał ani słowa. Ale jeśli... jeśli nie mam dośd talentu?  Raptem wydał się zakłopotany i
skrępowany, jakby nie miał zwyczaju przyznawad się do jakichkolwiek wątpliwości czy słabości.
 Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz  cicho powiedziała Kerry.
Spojrzał na nią spod oka.
 To by była satysfakcja, gdyby ci pozerscy krytycy literaccy musieli mnie zacząd traktowad
poważniej, a nie tylko jako  pismaka masówki" jak to mają w zwyczaju.
 Już cię widzę na okładce Nowojorskiego Przeglądu Literackiego  zapaliła się Kerry.
Steele zmarszczył czoło i zapadł nagle w milczenie. Wpatrywał się w swoją kawę z intensywnością
studenta wkuwającego do egzaminów koocowych.
 Co ci jest, Steele?  zapytała z troską Kerry. Jego nastrój zmienił się tak nagle, tak
niespodziewanie.
Spróbował się uśmiechnąd.
 Myślałem właśnie o mojej najnowszej książce. Spędziłem trzy miesiące, zbierając do niej
materiał, i teraz jestem gotowy do pisania.
 Następna historyjka szpiegowska? A potem będziesz miał czas, aby napisad to, co chcesz
napisad?
 Może. Kto to wie?  Wzruszył ramionami. Kerry wyczuła w nim dystans, ale dlaczego? Przecież
dopiero kilka minut temu jej się zwierzał. Zawiązała się między nimi nid porozumienia.
Steele kiwnął na kelnera i zapłacił rachunek.
 Na pewno jesteś wykooczona  powiedział sucho, wcale na nią nie patrząc.  Powiem
kierowcy, aby cię odwiózł do hotelu.
Kiwnęła na znak zgody. Steele chciał się jej pozbyd. Nie musiał jej tego wprost mówid. To było i tak
oczywiste.
W samochodzie usadowili się po przeciwnych stronach siedzenia. Nie odzywali się do siebie. Ta
nagła zmiana w zachowaniu Steele'a zdezorientowała Kerry i bardzo ją dotknęła. Czyżby to ona
powiedziała coś nieodpowiedniego? Czy może po prostu się nią znudził i miał nagłe dosyd jej
towarzystwa? Ta cisza wydawała się nie mied kooca, ale wtedy właśnie limuzyna zatrzymała się i
kierowca wysiadł, aby im otworzyd drzwi.
Kerry ze zdziwieniem rozejrzała się po otoczeniu. Znajdowali się jakby poza miastem, pośród
wzgórz, drzew i ptaków. Nigdzie nie widad było hotelu.
 Jesteśmy z powrotem w Central Parku  zauważył Steele, równie zaskoczony.
 Tak.  Kierowca wprost promieniał z zachwytu.  Wydawało mi się, że z przyjemnością
obejrzycie paostwo wschód słooca nad parkiem. Skoro lubicie przejażdżki dorożka w środku nocy...
 Był tak z siebie zadowolony, jakby po długich i żmudnych badaniach udało mu się odkryd coś
ważnego.
Kerry i Steele spojrzeli najpierw na siebie, a potem na szofera. %7ładne z nich nie miało serca zepsud
mu radości.
 Jak pan zgadł?  powiedział Steele do kierowcy, patrząc na Kerry.  Marzyliśmy wprost o tym.
Kierowca uśmiechnął się porozumiewawczo i wrócił do auta.
Steele wziął Kerry pod rękę i poprowadził ją do ławeczki ukrytej wśród drzew.
 Ten biedny człowiek bardzo się starał, ale przeliczył się z czasem  powiedziała Kerry siadając.
 Wpadł na ten pomysł, gdy akurat chcieliśmy zakooczyd naszą wspólną noc. To ładnie, że nie
chciałeś go rozczarowad, Steele.
 To wcale nie tak. Ja... ja się cieszę, że tu jesteśmy.
 Naprawdę?  zapytała niepewnie Kerry.
 Tak.  Steele westchnął głęboko i wyciągnął do niej ramiona.  Chodz tutaj, Kerry.  Z własnej
woli tego nie zrobiła, musiał ją do siebie przyciągnąd.  Jak to dobrze znów cię przytulad 
powiedział ochryple.  W samochodzie siedziałaś tak daleko ode mnie...
Kerry nadal była spięta i nienaturalna. Steele znowu westchnął zadowolony.
 Wtedy w restauracji... czasami wpadam w taki ponury nastrój.  Kąciki jego ust drgnęły
prowokacyjnie.  Możesz to zrzucid na karb mojej artystycznej duszy.
 Nie musisz się tłumaczyd  wymamrotała, próbując uwolnid się z jego objęd.  Byłeś znudzony.
Wiem, że działam tak na innych. To nie twoja wina.
 Czy tak pomyślałaś? %7łe mnie znudziłaś?  Steele zmartwił się.
Nie widziała powodu, żeby się powtarzad. Sztywno skinęła głową.
 Och, Kerry!  Przytulił ją do siebie mocniej.  Bardziej już nie mogłaś się pomylid. Wcale nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl