[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Można mu ufać?
- Można go kupić. Zrobisz to dla mnie, Manfredzie?
- Pod jednym warunkiem. -Jakim?
- Dasz mi powiększenie tego zdjęcia, żebym zapamiętał cię do czasu, gdy ponownie zjawisz się w
Berlinie.
172
9. Lekcje dla dziewczynek
Hildegarda Buschendorf była całkiem sympatyczną kobietą. Wesołą, gadatliwą tłuścioszką z dużymi
piersiami i tyłkiem, który kojarzył się Manfredowi z kobietami z pokolenia jego matki. Było to bardzo
niesprawiedliwe w stosunku do niej, ponieważ daleko jeszcze było jej do czterdziestki.
Spotkał ją na lunchu wydanym w domu jego ciotki na Bellevuestrasse. Szybko wyszło na jaw,
dlaczego został zaproszony - miał poznać pannę Ettlinger.
Ciotka Dorota nie przepuszczała żadnej okazji, by nie spróbować ożenić Manfreda z którąś z
odpowiednich, młodych dam. W tym celu zapraszała do siebie swoje przyjaciółki z córkami, nie
ujawniając prawdziwych zamiarów.
Panna Ettlinger była nawet dość ładną osiemnastolatką, jednak zbyt flegmatyczną jak na gust
Manfreda. Oczywiście był grzeczny i czarujący, zapisał nawet numer jej telefonu, ale potem już nigdy
o niej nie pomyślał.
Tego popołudnia lał deszcz i Manfred został obarczony obowiązkiem odwiezienia pani Buschendorf
do domu, gdyż mieszkała na drugim końcu Berlina. Podczas jazdy mówiła bez przerwy. Chwaliła jego
mercedesa, podziwiała sposób prowadzenia, opowiadała dużo o sobie. Była wdową. Jej mąż -
wysokiej rangi oficer - zginął, służąc ojczyznie w 1916 roku.
Kiedy przejeżdżali przez Plac Aleksandra, byli świadkami pewnego wydarzenia. Na ulicy,
wstrzymując ruch, stało kilkunastu mężczyzn. Niektórzy z nich mieli na sobie mundury partii
nazistowskiej, inni zaś ubrani byli w zwykłe, robocze ubrania. Wszyscy wrzeszczeli na siebie, bili się
i kopali. Na chodniku, twarzą do kałuży leżał nieprzytomny mężczyzna.
175
- Mój Boże, co oni robią! - wykrzyknęła pani Buschendorf, szarpiąc Manfreda za ramię, - Dlaczego
policja nie zrobi z tym porządku?!
- Oni właśnie ustalają poglądy polityczne - odpowiedział zadumany Manfred.
- Przecież oni się pozabijają! Proszę spojrzeć, jeden leży na ziemi a inni się nad nim pastwią!
- Może byłoby najlepiej, gdyby się nawzajem wymordowali, droga pani.
Pojechali dalej, tak szybko, jak tylko mogli. Kiedy zatrzymali się pod kamienicą, w której mieszkała,
zaprosiła go do siebie, aby poznał jej dzieci. Tego wieczoru Manfred nie miał nic ciekawego do
roboty, więc z przyjemnością przyjął zaproszenie.
Dziećmi, jak się okazało, były dwie dziewczynki. Jedna miała może około szesnastu lat, druga była
kilka lat młodsza. Obydwie były ubrane jednakowo: białe bluzki, szare spódniczki i białe
podkolanówki. Przesadnie dobrze wychowane, zasiadły z matką i jej gościem w olbrzymim salonie
zapełnionym starymi meblami. Pani Buschendorf, jak każda matka, mówiła tylko o tym, jakie to obie
są mądre, zdolne i grzeczne.
Manfred nie słuchał jej, skupił uwagę na starszej dziewczynce - Monice. Były żywym odbiciem matki
- taka sama solidna budowa ciała, te same szerokie biodra. W tym wieku wyglądała pociągająco i
atrakcyjnie, ale bez wątpienia za dwadzieścia lat będzie taka sama jak jej matka.
Młodsza dziewczynka - Angelika - miała podobne do matczynych rysy twarzy i na pewno w swoim
czasie rozwinie się tak jak jej siostra. Jednak teraz pod jej bluzką panował spokój. Zakończył
obserwacje i, gdy usłyszał słowo "dyscyplina", zaczął przysłuchiwać się monologowi pani
Buschendorf.
- ...bardzo ważne dla dorastających dziewczynek - mówiła. - W przeciwnym razie zdziczeją w
naszych czasach.
174
Wiem, co się dzieje z córkami moich przyjaciół, często brak odpowiedniej dyscypliny doprowadza do
hańby i skandali. Jestem pewna, że rozumie pan, co mam na myśli.
Manfred żywo przytaknął, bez najmniejszego pojęcia, o co jej chodzi.
- Jedyny, i wielce memu sercu drogi, brat mego męża, Ginter, bardzo mi pomaga. Traktuje
dziewczynki surowo i one bardzo go za to szanują.
- To również oficer?
- W młodości służył w armii, jak jego brat. Ale wystąpił z wojska po zakończeniu wojny i zajął się
interesami. Był zawsze zbyt zajęty, by się ożenić, więc my w pewien sposób stałyśmy się dla niego
rodziną. Jest dla mnie wielką podporą. On rozumie, co znaczy obowiązek, a wie pan, że niektórzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl