[ Pobierz całość w formacie PDF ]

za pana Redbourna, ale nie chciałam odejść bez...
103
Lady Broxhead wyprostowała się; jej nocny czepek zsunął
siÄ™ na jeden bok.
- SÅ‚owa! SÅ‚owa! - zawoÅ‚aÅ‚a. - Jaki pożytek z tych prze­
prosin, skoro sir Robert znajdzie się w więzieniu King's
Bench, jeÅ›li postawisz na swoim?! - MówiÅ‚a coraz gÅ‚oÅ›­
niej.
- Lepiej już pójdę - stwierdziła Anna. - Do widzenia, ciociu
Susan.
- Krwiopijczyni! - skrzeknęła lady Broxhead. - Cierń,
posłanniczka szatana!
Anna wyszła. Martha stała zaraz za drzwiami, z założonymi
ramionami, z wyrazem krańcowej dezaprobaty na twarzy.
- Pani zaczyna cytować Biblię - mruknęła Anna. - Lepiej
do niej idz.
Nie miała po co dłużej tu zostawać. Sir Robert wyszedł
poprzedniego wieczoru do klubu i do tej pory nie wrócił.
Będzie musiała do niego napisać. Po raz ostatni poszła do
swojego pokoju po kapelusz, rękawiczki i płaszcz. Portmonetka
leżała w kieszeni płaszcza. Rozejrzała się po pokoju. Tutaj
miała wykwintny dywan, dopasowane do niego krzesła, łóżko
z baldachimem i marmurowÄ… umywalkÄ™. Ale to nie jest i nigdy
nie był jej dom. Dzisiaj, dzięki Bogu, wróci do cioci Marie.
Zeszła na dół i ustaliła z Charlesem, że jeszcze tego samego
popołudnia odeśle jej bagaże na Phoenix Street. Służący wyszedł
wezwać dorożkę. Anna czekała w holu. Dom był cichy. Służba,
która wkrótce także stąd odejdzie, trzymała się swoich rewirów
i już teraz dom sprawiaÅ‚ wrażenie zaniedbanego. Lekko zwiÄ™d­
nięte kwiaty na stoliku, zakurzona waza z Sevres.
Wrócił Charles.
- Dorożka czeka, panienko Anno.
Anna podziękowała mu, obdarowała półkoronówką (tylko
104
na tyle byÅ‚o jÄ… stać), poprawiÅ‚a przed lustrem kapelusik i opuÅ›­
ciła dom.
- Phoenix Street, Somers Town - powiedziała do woznicy.
Ten dotknÄ…Å‚ rÄ…bka czapki i machnÄ…Å‚ batem. Dziewczyna
zapadła się w poduszki siedzenia i zamknęła oczy. Była
przygnębiona. Co się stanie z wujem? Czy naprawdę mogą go
uwięzić za długi? Co innego mogłaby zrobić? To nie jej wina,
że wuj jest hazardzistą, mimo to dręczyły ją niejasne wyrzuty
sumienia. Potrzebuje cioci Marie, która pomoże jej wrócić do
rzeczywistości.
Dopiero gdy dorożka minęła róg i stanęła w miejscu, Anna
zdała sobie sprawę, że nie jest w Somers Town. Zdziwiona,
wyjrzała przez zabrudzone okienko. Znajdowali się na wąskiej,
brudnej uliczce, przez której środek płynął otwarty cuchnący
rynsztok. Stojące przy niej domy były w stanie rozsypki, miały
powybijane okna i spękane mury. Nad ulicą zwieszały się
sznurki z suszÄ…cym siÄ™ praniem.
Gdzie ona jest?
Otwarto drzwi.
- Witam! -rozległ się znienawidzony znajomy głos. - Nasz
czarujący gość.
Anna otworzyła usta do krzyku. Natychmiast zamknęła się
na nich ręka w rękawiczce, a uderzenie w tył głowy odebrało
dziewczynie Å›wiadomość. Jako ostatnie zapamiÄ™taÅ‚a tryum­
fujÄ…co zimne, niebieskie oczy Laurence'a, patrzÄ…ce na niÄ…
z kpinÄ….
Wieść o nieszczęściu Helen dotarła do teatru. Dostała kilka
liścików, jakieś kwiaty i dziesięć szylingów od pana Kemble'a.
Przesyłał wyrazy współczucia, ale o jej przyszłości w teatrze
105
nie wspomniaÅ‚ sÅ‚owem. Dobrze, że przynajmniej daÅ‚ jej pie­
niądze i nie odrzucił wprost możliwości jej powrotu. Przyszła
też Peggy.
- Ojej, wyglądasz jak tęcza! - zawołała od wejścia.
Helen spróbowała się uśmiechnąć.
- Mogło być gorzej. Mogłam stracić kilka zębów.
- I trzy złamane żebra - ponuro zauważyła Peggy. - Kto
wie, czy będziesz w stanie jeszcze kiedyś tańczyć.
- Jeśli nie, zapytam pana Kemble'a, czy nie znalazłoby się
dla mnie miejsce w szwalni. - Helen próbowała zachować
optymizm.
- Hm - mruknęła Peggy. - Nie szyjesz najlepiej, sama o tym
wiesz.
- Przestań. - Oczy Helen wypełniły łzy.
- Przepraszam, kochanie. Mówię rzeczy, których nie myślę.
Jestem pewna, że pan Kemble coś ci znajdzie. Och, ten
Redbourn. Należy mu się stryczek i im szybciej, tym lepiej.
- Nie wiem, co jeszcze zrobi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl