[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swe pomordował! Już teraz cecidit corona capitis nostri141, już i
nieprzyjaciele twoi wezmą na cię serce, gdyś tak sławnego
hetmana i tak mądrego senatora stracił. Pewnie i my zginiemy i
sam zginąć musisz". On jako wściekły, zapalony oną swą furyją:
 O, ty zły człowiecze, i tyś mnie na to zwalać nie chciał, abym ja
posłał księżnę finlandzką moskiewskiemu, ani na pojęcie tej
miłośnicy mej. Teżeś ty takim zdrajcą
jest, jako i ci". Przyskoczywszy, szpadą ji przebił, tak że jedno z
pokoju się wyrwał, padł i zaraz umarł. Tak oni trzej zabici leżeli:
w pokoju dwa, a jeden przed pokojem. Dworzanie drabanci, co
przed pokojem stali, z płaczem i z żałością one ludzie wynieśli.
Po onej szkaradej robocie okrutnej zdało mu się rano widzenie,
już na dniu jako oświtło, że do niego człowiek w białym odzieniu
przyszedł mówiąc mu:  Tyranie, umyśliłeś brata zabić, żoną jego
moskiewskiemu posłać; kazał ci Bóg przez mię powiedzieć,
żebyś tego nie czynił. Jużeś Boga rozgniewał, żeś i ludzie
niewinne, pany swe pomordował. Jeśli brata nie wypuścisz i z
żoną jego do księstwa jego, a tego okrucieństwa nie przestaniesz,
tedyć Pan Bóg rozum odejmie, że i królestwo stracisz i po
skałach i po lesiech biegać będziesz, trawę będziesz żarł jako
wół, a bestyją cię uczyni i wszystko odzienie na sobie
podrapiesz, że i ciała swego okryć czem nie będziesz miał, a że
cię Pan Bóg da w wieczną niewolą nieprzyjacielowi twemu. Bo
Bóg wysłuchał płaczliwych próśb brata twego i małżonki jego i
już go wezmie na opiekę swoj[ę] a ciebie wiecznie potłumi". Gdy
ono widzenie zniknęło, porwał się, jął pytać łożniczych: ,,Był tu
kto?" Powiedzieli, że tu żaden nie był, bo i drzwi zamknione i
zamek zamkniony; tedy sam im to widzenie powiedał.
Wtym król duński142 wtargnął mu w ziemię; on się ruszył
przeciw jemu. Moskiewscy posłowie, na które wielki sumpt
czynić musiał, przyszli prosząc, aby ich już odprawił: bo gdy tam
tak daleko, na granicę, na walkę zajedziesz, tedy się wrócić
rychło nie możesz, a my tu omieszkawając, panu swemu nic nie
posłużymy. Albo nas odpraw a już pewnej nieprzyjazni od pana
naszego czekaj, albo to ziść, w czymeś naszego pana upewnił, a
jemu za to przyrzekł. On potym radził się Jurgieperza i biskupa
kalmerskiego, którzy mu radzili, że lepiej jest, abyś pierwej brata
zabił i dziecię. Bo jako go do Polski zadadzą, tedy to bez
trudności tu nie będzie; a lepiej jest, że jeden zginie albo dwa, niż
wszystka ziemia ma zginąć. Także się naradzili, że Jurgieperz do
Gripsolmu był posłań z drabanty, z proporcem
knechtów już książę i z synem zabić, książęcą głowę przynieść,
dziecię na pal wbić, Polaki wszystkie pozabijać i panny, co były
przy królewnie, żadnej nie żywić a królewnę przywiezć i
zarazem Moskwie oddać. A ten Jurgieperz był mało przedtym o
niełaskę królewską przyszedł i wsadzon. Potym, że miał matkę,
wierutną czarownicę, uczarowała króla, że go kazał puścić i
imienie mu wielkie darował i kazał heroldowi obwołać, iż
nalazł go król niewinnym tego więzienia, a czyni go równym
każdemu nazacniejszemu w ziemi swej i k temu, cokolwiek on
rozkaże, aby go tak słuchano, jako samego króla.
Wyciągnął tedy Jurgieperz z onym ludem ku Gripsolmu,
podjąwszy się onej cnotliwej robótki; a wyszło królewskie
rozkazanie do onego pocztu ludzi, aby, cokolwiek im Jurgieperz
rozkaże, to wszystko czynili. Oni ludzie, już będąc na drugim
noclegu, że już jedno dwie mili byli od Gripsolmu, chcieli
wiedzieć, dokąd a po co by byli wiedzieni, a zwłaszcza, iż ich
nad obyczaj hojniej chował, wina im kazał dostatek dawać; on
acz się zdzierał długo im powiedzieć; potym w ciągnieniu koło
uczyniwszy, zastanowili go i pytali, dokąd a na co je wiedzie.
Powiedział, że to jest wola królewska, abyście tego
nieprzyjaciela królewskiego, książę finlandzkie, o gardło
przyprawili i wszystkie Polaki i pan[n]y posiekli i dziecię jego na
pal wbili, a królewnę do króla przyprowadzili; a kto z was głowę
tego książęcia przyniesie, będzie poczciwie a znacznie od króla
darowan. Oni, jako ludzie rycerscy powiedzieli: iżechmy tego od
króla nie słyszeli; ciebie w tym słuchać nie jesteśmy powinni;
owszem, i królowi Jego M. przeciw takiemu nieprzyjacielowi,
kto by na naszego pana walczył, służycieśmy powinni i krwi
swej nie żałować, ale na brata króla, pana naszego, na krew jego,
którego on w więzieniu w mocy swej ma, który broni przy sobie
żadnej nie ma, my ręki naszej podnosić nie będziem, boby to
była nasza wielka hańba; nie śmielibychmy nigdzie w cudzych
krajach ludziom zacnym ani rycerskim w oczy wezrzeć,
owszemby nas wszędy za szelmy miano; a wtym się nazad
obrócili.
Królewna Jej M., gdy o tym usłyszała, i książę o zabiciu swym
od onych panów, którzy się byli zwykli za niemi przyczyniać, już
inszej żadnej nadzieje nie było, jedno do Pana Boga wołać o
wspomożenie. Owa przyjaciele przedsię ostrzegli książę, który
mając kilkanaście osób około siebie Polaków, gdy mu tam w
beczkach rusznic, alabartów i mieczów nieco dodano, umyślili
się bronić, przysiągłszy sobie statecznie tak mężczyzny, jako
pan[n]y, każdy do gardła swego dać się pierwej zbić, niżby do
tego przyszło, aby miano książę i dziecię zamordować i królewnę
w tę niewolą podać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl