[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardzo miło cię widzieć!
Uniósł brwi, patrząc na Angusa.
RS
- Słyszałem, że masz dla mnie wyrostek robaczkowy. Podobno
hodowany od dwudziestu tygodni?
Tym sposobem pan Williams wreszcie dowiedział się, co może
dolegać żonie.
Lekko jeszcze blada Imogen razem z lekarzami i panem
Williamsem weszła do boksu. Ochrona na wszelki wypadek
zaczekała na zewnątrz.
- Przepraszam - mruknął pan Williams, a Imogen bez słowa
skinęła głową.
- On nie chciał pani przestraszyć. - Louise płakała. - On się tylko
o mnie martwi.
- Proszę posłuchać lekarzy. - Imogen spróbowała się
uśmiechnąć, powtarzając sobie, że to nie wina tej kobiety, że ma
takiego męża.
- Uważamy, że ma pani zapalenie wyrostka - zaczął Anugs. -
Trudno go zdiagnozować w ciąży, jako że z uwagi na dziecko nie
możemy pani zrobić kilku testów, od których normalnie byśmy
zaczęli. Także niektóre wyniki badania krwi w ciąży są trudniejsze
do określenia dla laborantów. Z USG wynika, że wszystkie inne
narządy są w normie, co wyeliminowało nam kilka innych
potencjalnych dolegliwości. Dlatego zapytałem o zdanie doktora
Lucasa, chirurga, który panią badał, i on także zgadza się, że
najprawdopodobniej jest to wyrostek. Niestety, dopiero w trakcie
operacji przekonamy się o tym z całą pewnością.
- Czy to nie będzie niebezpieczne dla dziecka?
- Znacznie bardziej będzie niebezpieczne, jeśli ten wyrostek
kiedyś pęknie - rzekł Oliver Hanson. - Na pani miejscu wolałbym
nie czekać. Owszem, istnieje ryzyko, że operacja wywoła
przedwczesny poród, ale podamy leki, które powinny temu
zapobiec. Wszyscy chcemy, żeby pani utrzymała ciążę.
- A więc nie mamy wyboru? - Pan Williams nagle zachrypł.
- Nie. - Angus nie odwrócił się do niego, nadal patrzył na
pacjentkę. - Najlepiej będzie przeprowadzić tę operację jak
najszybciej. Doktor Lucas niedługo znajdzie dla pani czas. Wkrótce
przyjdzie do pani anestezjolog.
- Wszystko będzie dobrze. - Imogen uśmiechnęła się do
pacjentki jeszcze raz, gdy lekarze poszli, a ona przygotowywała
RS
Louise do operacji, zbierała wszystkie jej badania i
przeprowadzała wywiad.
- Nie sądziłam, że to może być wyrostek. Myślałam, że znowu
poronię.
- Kiedy jest się w ciąży, to zawsze jest pierwsza myśl, przy
każdej dolegliwości. Ale zapalenia wyrostka można dostać tak
samo w ciąży, jak i w każdym innym momencie życia - pocieszała
Imogen. - To tylko trochę bardziej skomplikowana sytuacja. Po
operacji położymy panią na położniczym, żeby obserwować
dziecko.
- Spotkała się pani z takim przypadkiem?
- Jestem położną - odparła Imogen. - I owszem, widziałam już
takie przypadki.
- Położną? - zachmurzyła się Louise. - Więc co pani tu robi?
- Zarabiam na życie - odparła krótko Imogen. Przekazała
wózek z chorą sanitariuszowi, który
zwolnił hamulce i poprowadził go przez cały oddział w stronę
sal operacyjnych.
Oczy zapiekły ją od łez. To nie była dobra odpowiedz, ale
przynajmniej szczera.
- Jak zawsze spisałaś się wspaniale, Imogen.
Heather lubiła i potrafiła chwalić swoich pracowników. Kiedy
Imogen wychodziła o godzinie siódmej trzydzieści, oddział wciąż
był pełen, pacjenci czekali w kolejce, z koszy wylewały się
opatrunki, brakowało prześcieradeł, ale porządek powoli wracał.
- Popatrz na grafik - dodała Heather. - Mamy mnóstwo wolnych
dyżurów w tym tygodniu, wybierz sobie termin.
- Nie, dzięki. - Imogen ściągnęła gumkę z włosów i założyła
torebkę na ramię. - Na mnie już czas.
- Myślałam, że zostajesz w Anglii jeszcze trochę?
- Chodzi mi o pogotowie. - Powiedziała to pozornie obojętnie,
ale Heather wychwyciła drżenie w jej głosie.
- Imogen! - Zatroskała się tak bardzo, że zaintrygowanych kilka
osób odwróciło się. - Czy chodzi o ten incydent z Williamsem?
- Zdecydowałam się już wcześniej - ucięła Imogen. - Ja po
prostu... zmęczyłam się chyba. Wypaliłam, jak to się mówi.
RS
Podobała mi się ta praca, ale odkąd mam dziecko, brakuje mi do
niej sił.
- Przepraszam. - Podszedł do nich pan Williams, zupełnie
niepodobny do rozwścieczonego byka, jakim był o północy. -
Louise miała operację, wygląda, że z dzieckiem wszystko w
porządku.
- Wspaniale - odparła Imogen i uśmiechnęła się zupełnie
szczerze. To była dobra wiadomość.
- Jeśli chodzi o to, co stało się wcześniej...  Pan Williams znowu
zrobił się czerwony, ale tym razem z innej przyczyny. - Bardzo mi
przykro.
To były szczere przeprosiny. Imogen już miała otworzyć usta i
powiedzieć mu, że wszystko w porządku, że był po prostu
zestresowany i martwił się o żonę i dziecko. I że nic nie szkodzi.
Ale to nie była prawda. Z jakiegoś powodu zwykłe przeprosiny
tego ranka jej nie wystarczyły. Skrucha, chociaż szczera, nie
pociągnęła za sobą rozgrzeszenia. Imogen bez słowa odwróciła
się, zostawiając osłupiałego mężczyznę, i rozpłakała się dopiero
na parkingu. Tam też znalazła słowa, które powinna była
wypowiedzieć.
- I powinno być panu przykro!
RS
ROZDZIAA SZESNASTY
Imogen maszerowała przez błoto w kierunku szpitala i
żałowała, że nie umie być bardziej asertywna. Powinna była
trzymać się swojego stanowiska i konsekwentnie odmawiać
wzięcia dyżuru.
Zapewniono ją co prawda, że nie będzie pracować w
pogotowiu, tylko zostanie na oddziale obserwacyjnym. To
wydawało się teraz jeszcze gorsze - być w tym miejscu, nie robić
nic, słyszeć gwar dochodzący z pogotowia i nie być częścią tego, co
się tam dzieje.
Znów spotkać Angusa. Jeszcze gorzej byłoby jednak go nie
spotkać.
Minęły cztery dni od ostatniego pocałunku, cztery dni, odkąd,
może nie do końca jasno, powiedziała, co czuje, a on nie zrobił nic
w związku z tym.
Nie zadzwonił. Nie napisał nawet esemesa. Nic.
Co z tego, że mówił, że ją kocha. Pewnie wolałby, żebym już
siedziała samolocie do Queenslandu, myślała. Azy zamarzały na
policzkach i szczypały skórę. Kiedy zniknie, skończą się kłopoty,
nie trzeba będzie się martwić, że ten mały skok w bok wyjdzie na
jaw.
- Cześć, Imogen - przywitała ją Cassie. - Chodz do dyżurki,
napijesz się kawy, zanim przejmiesz zmianę.
- Ja dzisiaj pracuję na obserwacyjnym - wyjaśniła Imogen. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl