[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie wystarczyły. Nie, gdy powolny ogień palił mnie pod skórą  i jego.
Chwycił mnie za policzki i wydał miękki jęk, a jego usta parzyły moje, gdy pogłębił
pocałunek, aż oboje zostaliśmy pozbawieni oddechu od jego intensywności. Daemon
przysunął się do mnie tak blisko, jak tylko mógł z krzesłem pomiędzy nami. Chwyciłam go
za ramiona, bo chciałam być jeszcze bliżej. Krzesło utrudniało nam dotykanie się.
Frustrujące.
Przesuń się, nakazałam niecierpliwie.
Zachwiało się pod moją stopą, a potem ciężkie, dębowe krzesło wyślizgnęło się spode
mnie, zbliżając nasze pochylające się ciała. Nieprzygotowany na tak nagłą przestrzeń,
Daemon zachwiał się do przodu, a ja nie byłam zdolna unieść tego nieoczekiwanego
ciężaru. Opadłam na plecy, ciągnąc Daemona za sobą.
Na pełny kontakt z jego ciałem moje zmysły zwariowały. Nasze języki otarły się o
siebie. Palcami przesunął po moim policzku. Prześlizgnął dłoń niżej i chwycił za biodro,
żeby przycisnąć mnie bliżej. Pocałunki zwolniły. Jego pierś uniosła się, gdy odetchnął. Z
ostatnim pocałunkiem podniósł głowę i uśmiechnął się do mnie.
Moje serce przyspieszyło, gdy pochylał się nade mną z wyrazem twarzy, który
wstrząsnął mną dogłębnie. Znowu uniósł palce do mojego policzka, a potem śledził jakąś
niewidzialną ścieżkę aż do brody.
 Nie przesunąłem tego krzesła, Kotek.
 Wiem.
 Zakładam, że nie podobała ci się jego pozycja.
 Stało ci na drodze  powiedziałam. Dłonie ciągle miałam zaciśnięte na jego
ramionach.
 Rozumiem.  Daemon przesunął palcem po zakrzywieniu mojej dolnej wargi, a potem
chwycił moją dłoń i pociągnął mnie w górę. Puścił i obserwował mnie ostrożnie, czekając.
Czekał na...
Gdy mgła w moim umyśle opadła, powoli dotarło do mnie, co się stało. Właśnie go
pocałowałam. Znowu. I to niedługo po tym, jak wyrwał mnie z randki z innym facetem 
facetem, którego powinnam całować. Albo i nie. Już nie wiem.
 Nie możemy ciągle tego robić.  Pokręciłam głową.  My...
 Lubimy się  powiedział i zrobił krok w przód, chwytając brzegi stołu po obu
stronach mnie.  I zanim to powiesz, podobaliśmy się sobie jeszcze zanim cię uleczyłem.
Nie możesz zaprzeczać.
Pochylił się, jego nos otarł się o mój. Poczułam dreszcz. Przycisnął usta do miejsca pod
moim uchem.
 Musimy przestać walczyć z tym, czego oboje chcemy.
Oddech ugrzązł mi w gardle. Zamknęłam oczy, gdy jego place odsunęły golf, a usta
odnalazły miejsce, gdzie puls bił dziko.
 Nie będzie łatwo  powiedział.  Nie było łatwo trzy miesiące temu i nie będzie łatwo
za trzy miesiące od teraz.
 Przez resztę Luxen?  Odchyliłam głowę, moje myśli pogrążone w jego dotyku. Było
coś grzesznego w tych gorących pocałunkach, które zostawiał na moim gardle.  Wypędzą
cię. Jak...
 Wiem.  Puścił mój golf i przesunął dłoń na kark, a jego ciało przycisnęło się do
mojego.  Myślałem o następstwach... tylko o tym myślę.
Część mnie chciała usłyszeć, jak to mówi. To sekret, który trzymałam blisko serca 
tego samego serca, które podskakiwało w mojej piersi. Otworzyłam oczy. Jego płonęły.
 I nie ma to nic wspólnego z więzią czy Blake'iem?
 Nie  powiedział, a potem westchnął.  Tak, po części jest to związane z tym
człowiekiem, ale tu chodzi o nas. O to, co do siebie czujemy.
Podobał mi się na poziomie, który był prawie bolesny. Przebywanie blisko niego
rozpalało każdą moją komórkę, ale to był przecież Daemon. Poddanie mu się oznaczało
pogodzenie się z tym, jak mnie traktował. A co ważniejsze, wymagało to ślepej wiary w
teorię, że nasze uczucia są prawdziwe. A jeśli się okaże, że nie są? To złamało by mi serce,
bo zakochałabym się w nim jeszcze bardziej  bardziej niż już chyba byłam.
Zanurkowałam pod jego ramieniem i zeskoczyłam. Tępy ból przeszył moją skaleczoną
nogę i zachwiałam się.
 Czy to coś w stylu  Nie chciałem cię, dopóki ktoś inny cię nie zechciał ?
Daemon oparł się o stół.
 To nie tak.
 Więc jak, Daemon?  Poczułam łzy frustracji.  Czemu teraz, kiedy przez trzy
miesiące nie mogłeś oddychać tym samym powietrzem co ja? To ta więz. To jedyne
logiczne wyjaśnienie.
 Cholera. Myślisz, że nie żałuję, że zachowywałem się wobec ciebie jak palant?
Przeprosiłem już.  Stanął przede mną.  Nie łapiesz tego. Nic z tego nie jest dla mnie
łatwe. I wiem, że to też trudne dla ciebie. Musisz radzić sobie z wieloma rzeczami. Ale na
mnie liczy siostra i cała rasa. Nie chciałem, byś się do mnie zbliżyła. Nie chciałem kolejnej
osoby, na której by mi zależało, i którą bałbym się stracić.
Zassałam oddech, a on kontynuował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fopke.keep.pl